Jutro Nowy Rok
Kolejny rok do przodu, kolejna cyferka w dacie.
Od dzieciństwa nie lubię tego momentu, kiedy stary rok odchodzi, a nowy przychodzi. Nachodzą mnie wtedy dziwne lęki, obawy, strach przed nieznanym.
W tym też czasie bardziej czuję, że się starzeję.
Wszystkim życzę aby rok 2014 był pełen
marzeń, o które warto walczyć,
radości, którymi warto się dzielić,
przyjaciół przwez duże "P", z którymi warto być
poniedziałek, 30 grudnia 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Miłe i wzruszające
Z dwie godziny temu spotkała nas (w sumie bardziej moją mamę) bardzo miła chwila.
Moja mama w dzieciństwie i młodości miała kolegę Artura, który poczuł powołanie i został księdzem.
Z dwa lata temu oczywiście za pomocą internetu odnalazłam go. Moja mama zadzwoniła do niego i zaczęła się dość częsta wymiana telefonów między nimi. Rozmawiali (widział, że straciłam pierwszego męża), wspominali stare dzieje itp.
Dzisiaj zadzwonił do mamy z wiadomością, za we wtorek , w Gostyniu, odprawiona będzie msza za rodziców mojej mamy (czyli moich dziadków), za brata mamy - też w dzieciństwie i młodości byli "kumplami" i za mojego Mirka . Powiedział, że będzie to msza szczególnie w podziękowaniu dla moich dziadków, za to co oni zrobili dla niego, kiedy był młody.
Miłe to i wzruszające to prawda?
Moja mama w dzieciństwie i młodości miała kolegę Artura, który poczuł powołanie i został księdzem.
Z dwa lata temu oczywiście za pomocą internetu odnalazłam go. Moja mama zadzwoniła do niego i zaczęła się dość częsta wymiana telefonów między nimi. Rozmawiali (widział, że straciłam pierwszego męża), wspominali stare dzieje itp.
Dzisiaj zadzwonił do mamy z wiadomością, za we wtorek , w Gostyniu, odprawiona będzie msza za rodziców mojej mamy (czyli moich dziadków), za brata mamy - też w dzieciństwie i młodości byli "kumplami" i za mojego Mirka . Powiedział, że będzie to msza szczególnie w podziękowaniu dla moich dziadków, za to co oni zrobili dla niego, kiedy był młody.
Miłe to i wzruszające to prawda?
Moi Dziadkowie w dniu ślubu, czerwiec 1938r
sobota, 16 listopada 2013
Padły mi baterie życiodajne
Dzisiejszy dzień sponsoruje mi totalne niewyspanie, normalnie można powiedzieć, że padły mi baterie bo chodzę jak śnięta ryba, ale jak może byś inaczej skoro o czwartej nad ranem, nie mogąc spać skoro o tak barbarzyńskiej porze "uprawiam"
Picie kawy
Heklowanie (czyli szydełkowanie)
Picie kawy
Heklowanie (czyli szydełkowanie)
piątek, 18 października 2013
Zimno, coraz zimniej
Chłody zakradają się coraz ostrzejsze. Jesień zabrała cudne słońce, złotej jesieni w tym roku było bardzo, bardzo mało. Za oknem szaro, buro a w dodatku deszcz stuka w okno.
W nocy nastąpiła dezercja liści z "mojej" lipy
W nocy nastąpiła dezercja liści z "mojej" lipy
Ale nic to zieleń, kwiaty i ciepło wróci w przyszłym roku. Poczekamy )
piątek, 27 września 2013
Moja dłoń w jego dłoni
Mój mąż to moja dłoń w jego dłoni, to zapach papierosa palonego na tarasie, to poranne "dzień dobry kochanie", to jego pochrapywanie w nocy na poduszcze obok.
Dziękuję ci Kochanie za Twoją cierpliwość, za spełnianie marzeń, dziękuję, że jesteś i proszę o więcej (lat).
24 września była rocznicza naszego ślubu ;)
Dziękuję ci Kochanie za Twoją cierpliwość, za spełnianie marzeń, dziękuję, że jesteś i proszę o więcej (lat).
24 września była rocznicza naszego ślubu ;)
czwartek, 12 września 2013
Wrzesień
Wrzesień - miesiąc zawieszony pomiędzy latem a jesienią. Drzewa orzechowe już są gotowe wypuścić swoje owoce w świat.
Winogronowe kiście , nabrzmiałe od soku proszą się o ich zerwanie
wtorek, 10 września 2013
Poranek na Spokojnej
Bywają takie dni, niby zwyczajne, w sumie nie różniące się od innych, ale można stwierdzić, że to dobre dni
Zdjęcia zrobione zostały dzisiaj rano z mich domowych okien.

Mój zwierzyniec
Cieszy mnie myśl, że wszystkie trzy stwory, chociaż po traumatycznym dzieciństwie rosną zdrowo i wesoło
Zoja to już dostojna dama. jak na przedstawicielkę swojej rasy przystało. Ma 9 lat i jest "paniusią" w każdym calu. Dumna, chodzi z gracją
.
W każdym bądź razie było tak do czasu, kiedy w naszym domu zjawił się Ciapek.
Ciapek, urwis kochany, jak już pisałam tu na blogu, ktoś wyrzucił go z samochodu i biedak tułał się po ulicy więc go przygarnęliśmy. Teraz jest to bardzo wdzięcznym i strasznie fajnym stworzeniem. A jego wesołe oczka potrafią zmiękczyć każde serce.
Powoli, powoli nabrał ufności do ludzi (trwało to dość długo). I zapałał całą psią miłością do Zoji. Jest jej wiernym cieniem. Kroku bez niej nie zrobi, nawet do ogródka bez niej nie zejdzie, dochodzi do progu domu i jeżeli Zoja idzie z nim to. ok. idzie też, ale jeżeli Zoja stwierdza, że jej się nie chce wychodzić Ciapek też rezygnuje.
Oboje bardzo lubią się bawić w psie zapasy, ile przy tym mruczenia, poszczekiwania pokazywania sobie kłów
Zoja i Ciapek żyją w wielkiej komitywie, ale do swojej miski Zoja Ciapkowi nie pozwala się zbliżyć, chyba, że jest to miska z wodą, przy misce z wodą panuje rozejm '
Kota oba psy nauczyła moresu i oba czuję przed nią respekt i jeżeli Kota pozwoli to bawią się z nią w trącanie jej nosem, ale najczęściej obchodzą ją duuuużym łukiem
poniedziałek, 2 września 2013
Rejs galarą
Rejs tym statkiem rzecznym po Odrze i Obrze to bardzo fajna sprawa. To doskonała okazja do poobserwowania przyrody od strony rzeki i zrelaksowania się. Na taki rejs można wybrć się z rodziną i z przyjaciółmi.
niedziela, 7 lipca 2013
"Moja" lipa
NA LIPĘ Jan Kochanowski
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
"Moja" lipa
Zapraszam do odpoczynku pod "moją"lipą
wtorek, 11 czerwca 2013
Rajd Bieszczady 2013
Jak co roku zjadą się w to jedno miejsce koledzy i koleżanki z naszej firmy z całej Polski, będzi to około 300 osób. Z naszego (zielonogórskiego) okręgu jedziemy w sile 13 osób.
Oprócz spotkania , a spotykamy się w Solinie, mamy zaplanowane również łażenie po górach i zapoznawanie się z tym uroczym zakątkiem naszego kraju.
A oto jakie atrakcje czekaja przede mną w piątek i sobotę
TRASA: SZLAQ DEBIUTANTA Oszołomieni huczną zabawą i gwarem letniej nocy, łakniemy ciszy i spokoju. Na tej trasie tego nie znajdziecie. Wybieramy się na Połoninę Wetlińska i kolejkę, a to najbardziej popularne i najczęściej odwiedzane miejsca w Bieszczadach.
Wyjazd 9.00, powrót 18.00
Każdy kto przyjedzie w Bieszczady, poczuwa się do obowiązku wejścia na Połoninę Wetlińską – obowiązkowa dla debiutanta, przyjemna dla weteranów. Pomijając wstawanie, to przyjemność sprawia nam już wsiadanie do autokaru. Przez całą podróż w Wysokie Bieszczady będzie nam towarzyszyć woda. Najpierw będą to hektolitry spokojnej Soliny, później długo nam wierna rzeka Solinka, w końcu Wetlinka.
Autokarem zdobywamy Przełęcz Wyżną. Stąd najbliżej i najwygodniej na Połoninę Wetlińską do górskiego schroniska Chatka Puchatka. Dziką łąką porośniętą jałowcami zbliżamy się do granicy lasu. Idziemy szeroką drogą wydeptaną przez turystów i konie, wypłukaną przez wodę. Szlak niekiedy szeroko zapada się, tworząc głębokie jary. Kiedy wydostajemy się z lasu na otwartą przestrzeń przed nami i pod nami wymarzone połoniny, z każdym pokonanym metrem widok pięknieje. Dochodzimy do nabardziej znanego bieszczadzkiego schroniska Chatka Puchatka możemy odpocząć. Odciążyć plecy i portfele. Przed nami wszystko, co najpiekniejsze – Bieszczady mamy u stóp. Jesteśmy królami życia, realizujemy nasze marzenia o wietrze we włosach. Przed nami ośmiokilometrowa połonina, którą wędrujemy na Przełecz Orłowicza. Po drodze mijamy najwyszy szczyt połoniny ze skalistym zboczem i romantyczną historią - to Hnatowe Berdo. Po dwóch godzinach docieramy do Przełeczy Orłowicza. Z duszą na ramieniu
i z tymi z tyłu zbiegamy wśród borowin do lasu, którym schodzimy do samej Wetliny. Możemy chwilę odpocząć, idziemy na obiad nad brzegiem Wetlinki. Po sytym posiłku udajemy się autokarem na stację kolejki do Przysłupia, skąd wyruszamy pociągiem do ostatniej stacji w Dołżycy.
TRASA: TRAPERSKA WYPRAWA
Wyjazd 8.00, powrót 18.00Zabawimy się w bieszczadzkich „traperów” zasiedlających przed laty tę dziką krainę. Wyruszymy autokarem krajoznawczą trasą w Wysokie Bieszczady. Po trasie droga wije się bieszczadzkimi agrafkami, mijając Solinę i Polańczyk. Pierwszy raz opuszczamy autokar przy kapliczce szczęśliwych powrotów, my już tędy nie wracamy, więc po chwili skupienia i obejrzeniu rezerwatu „przełomy Solinki”, znów na chwilę wsiadamy do autokaru i jedziemy dalej do Polanek, stąd starą drogą wedle potoka idziemy pieszo do miejsca kultu maryjnego na całej Bojkowszczyźnie. Po krótkim marszu jesteśmy na terenie wsi Łopienka. Obecnie wieś istnieje tylko na kartach dziejopisów, a las znów odzyskuje swój teren. Pośród dzikiej doliny odbudowano jednak cerkiew, która stanowiła przed laty miejsce kultu maryjnego, w jej tajemniczych wnętrzach znajduje się ikona Matki Boskiej Pięknej Miłości. Wzruszeni przeżyciami duchowymi i historią zmierzamy dalej szlakiem, który wspina się na przełęcz Hyrczą. Wędrujemy starą drogą między Łopienką a Tyskową, osiągając najwyższy punkt zatrzymujemy się na chwilę, żeby się obejrzeć - w tle widać masyw Połonin. Schodzimy w dolinę Tyskowej, po trasie znów zatrzymując się przy starej kapliczce. Bieszczadzkie klimaty znów wracają, gdy docieramy do smolarzy – robotników leśnych wypalających drewno. Umówieni na „audiencji” sami możemy przekonać się, jakie życie jest w „bieszczadzie”. Wspólnie z nimi nad szumiącym potokiem posilamy się goracą strawą, która przyjechała nie wiadomo skąd. Dalej już nie damy rady iść, zza zakrętu wyjeżdżają jednak zaprzęgnięte w konie traperskie wozy, w pierwszej chwili nie wiemy, czy po nas, czy po węgiel drzewny zgromadzony w hałdach. Nie wiadomo skąd ktoś wyciąga koszyk z miodówką i gitarę, dalej podróżujemy ze śpiewem na ustach i rozgrzewającą ciało i umysł miodówką. Snujemy opowieści o Bieszczadach z woźnicą i jego koniem…
piątek, 22 marca 2013
Może Marzanny kiepsko potopione?
Cóż to sie porobiło tej wiośnie tego roku, że zapomniała o nas?
W kalendarzu wyraźnie napisane zostało: 21 marca - 1 dzień wiosny !!!
A tu co, na niebie szarości w wielu odcieniach, pod nogami breja!
Może Marzanny kiepsko potopione?
Trzymajmy się ciepło i wysyłajmy pozytywne myśli to może wiosna się w końcu namyśli i do nas przybędzie ! :)
W kalendarzu wyraźnie napisane zostało: 21 marca - 1 dzień wiosny !!!
A tu co, na niebie szarości w wielu odcieniach, pod nogami breja!
Może Marzanny kiepsko potopione?
Trzymajmy się ciepło i wysyłajmy pozytywne myśli to może wiosna się w końcu namyśli i do nas przybędzie ! :)
czwartek, 21 marca 2013
Reksio
Od paru dni mamy nowegu członka rodziny oto on
(zdjęcie zrobione tydzień temu)
i śpi na swoim własnym kocyku.
Jak na razie jest bardzo, bardzo nieufny do ludzi, sam z własnej woli nie podejdzie do człowieka. Stara się unikać kontaktu fizycznego z nami (mam na myśli domownkików "ludzkich"). Ala za to całym psim sercem kocha Zoję i jest jej cieniem, gdzie Zoja tam też i Reksio.
Reksio jest już odrobaczony i odpchlony. Brzuszek mu się już zaokrąglił (pod furtką już się nie mieści :D). Myślę, że ma 6 - 7 miesięcy (ma juz stałe zęby).
W przyszłym miesiądy czeka nas wizyta u weterynarza z Zoją, to i jednocześnie Reksio będzie poddany "torturom" lekarskim.
Reksio
(zdjęcie zrobione tydzień temu)
Sąsiad opowiadał, że widział jak pewnej nocy, tuz koło mojego domu zatrzymał się samochód, który po chwili szybko odjechał, a psiaczek został.
Póki było ciepło piesek mieszkał sobie na ulicy, sąsiedzi z trzech domów karmili go, ale spał pod naszymi drzwiami, był taki chudziutki, że z łatwością przeciskał się pod furtką, albo między prętami w płocie.
Kiedy nastały mrozy (w zeszłym tygodniu temperatura w nocy potrafiła spaść do - 13 stopni), wzięliśmy biedaka do domu. Najpierw spał w garażu, ale teraz zagościł już "na salonach"
i śpi na swoim własnym kocyku.
Jak na razie jest bardzo, bardzo nieufny do ludzi, sam z własnej woli nie podejdzie do człowieka. Stara się unikać kontaktu fizycznego z nami (mam na myśli domownkików "ludzkich"). Ala za to całym psim sercem kocha Zoję i jest jej cieniem, gdzie Zoja tam też i Reksio.
Reksio jest już odrobaczony i odpchlony. Brzuszek mu się już zaokrąglił (pod furtką już się nie mieści :D). Myślę, że ma 6 - 7 miesięcy (ma juz stałe zęby).
W przyszłym miesiądy czeka nas wizyta u weterynarza z Zoją, to i jednocześnie Reksio będzie poddany "torturom" lekarskim.
niedziela, 24 lutego 2013
W piątek w moim domku zagościły dwie "miłe panie"
W sobotę była próba spaceru z "paniami"
A dzisiaj, w niedzielę pomimo baaardzo parszywej pogody 2 godzinny spacer w towarzystwie córci i Zoji. Było świetnie, chociaż nogi trochę przemokły i od spaceru do teraz nie mogę się rozgrzać (a minęło już ładne parę godzin, ale co tam może przeziębienie o mnie zapomni i mnie nie dopadnie.
W sobotę była próba spaceru z "paniami"
A dzisiaj, w niedzielę pomimo baaardzo parszywej pogody 2 godzinny spacer w towarzystwie córci i Zoji. Było świetnie, chociaż nogi trochę przemokły i od spaceru do teraz nie mogę się rozgrzać (a minęło już ładne parę godzin, ale co tam może przeziębienie o mnie zapomni i mnie nie dopadnie.
Pólmetek
W zabawie SALowej jestem na półmetku
Obrazek haftuje się miło i przyjemnie, chociaż zastanawiam się bardzo mocno nad zmianą napisów angielskich na polskie!
W niedzielę podczas haftowania miałam towarzyszkę
:)
Obrazek haftuje się miło i przyjemnie, chociaż zastanawiam się bardzo mocno nad zmianą napisów angielskich na polskie!
W niedzielę podczas haftowania miałam towarzyszkę
:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)